nurniflowenola nurniflowenola
178
BLOG

Nieistotny policzek dla muzułmatyzmu

nurniflowenola nurniflowenola Polityka Obserwuj notkę 7

 ninja“Dżihad to podbój terytoriów

niemuzułmańskich.

Narzucanie Islamu po wszystkich krańcach Ziemi

to obowiązek każdego muzułmanina”

Chomeini

 

“Ktoś, kto nie rozumie, że siła islamu,

siła fanatycznego dżihadu,

to największe ze wszystkich zagrożeń,

jakim cywilizacja chrześcijańska

będzie musiała stawić czoło w wieku XXI

- ten nic nie rozumie!”

Waldemar Łysiak

 

 

 

Szwajcarskie referendum w sprawie budowy minaretów, bo o nim mowa w tytule, a dokładniej jego wynik, jest tylko powodem pośrednim pisania ninejszego tekstu. Interesuje mnie to słabo, ponieważ “jedna jaskółka wiosny nie czyni”, ergo: wiele to w Euroarabii nie zmieni. Niemniej się cieszę, że Helweci postawili szlaban wojującym muzułmanom i wyznawcom wojującego muzułmatyzmu. Być może wywołana tym faktem dyskusja zaowocuje odwróceniem niekorzystnego trendu i słowa-groźby pani z powyższego zdjęcia się nie zmaterializują. Choć wątpie. Przez ostanie dni przeczytałem na ten temat tysiące wersów niegodnych uwagi, a godnych li tylko skwitowania wałęsowską frazą: “Som plusy dodatnie i plusy ujemne”. Bełkot. Głosy racjonalne giną w polit-poprawnej medialnej sieczce. Rzeczy istotne są zwyczajnie zamilczane badź wyśmiewane…

Natomiast powodem głównym podjęcia tematu jest totalnie niezrozumiała, wszechogarniająca i szalenie szkodliwa islamofilia europejczyków. Islamofilia, która (świadomie lub nie) zaciemnia obraz rzeczywistego zagrożenia, w którego obliczu postawiliśmy się sami. Drobna uwaga: kiedy piszę “europejczyków” mam na myśli włodarzy nowo powstałego Państwa Europejskiego, a nie zwykłych obywateli. Tych codzienna multikulturowa pratice leczy tyle skutecznie, co powoli. To że salonowi, czerwono-różowi wyznawcy tolerancjonizmu (”Kochaj bliźniego każdego, wbrew woli jego”) uprawiają muzułmatyzm nie dziwi mnie wcale. Wszak wszelkie lewactwo uwielbia siłą narzucać utopie. Tej akurat na imię: “multicultural society”. “Społeczeństwo wielokulturowe” to mrzonka i wie o tym każdy przytomny mieszkaniec Europy. Widać to na co dzień. Filozofia postępu jednak wie swoje…

Gadającym lewackim łbom nie przeszkadza, gdy odmieniany we wszystkich urzędowych językach UE wyraz “multikulturowość” notorycznie zagłuszany jest przez eksplozje samochodów-pułapek. “Allahu Akbar!” Normalka. Te towarzystwo zawsze było argumento-odporne. Ale że tak zwana prawica w sposób pośredni (a często wręcz bezpośredni) pomaga w szerzeniu tej gangreny, to dla mnie spora zagwozdka. To znaczy inaczej: wiem dlaczego pewne figury postępują w taki sposób, ale jednocześnie uważam to za, delikatnie pisząc, bezmyślną krótkowzwroczność, a niedelikatnie to jest to skończony kretynizm. W Polsce ten kabaret wygląda troszkę inaczej. Siłą rzeczy – większość rodaków kojarzy muzułmanów z ekranów telewizorów… Dzięki temu rodzimi redaktorzy-dziennikarze mogą pisać duby smalone na temat islamu czy konfliktu bliskowschodniego. Szczególnie ten ostatni jest oczkiem w głowie niektórych komentatorów i okazją by dokopać Izraelowi. Właśnie ilość artykułów i komentarzy dotyczących wojny palestyńsko-izraelskiej i kwestii Iranu skłoniła mnie do zabrania głosu i podzielenia się osobistymi spostrzeżeniami. Tak się bowiem składa, że w polskiej sferze publicznej ekspansja islamu na Europę jest tematem mało chodliwym (w sensie dostrzegania realnego zagrożenia), a konflikt żydowsko-arabski przeciwnie. Szczególnie odkąd pojawiła się groźba atomowa ze strony irańskiej dyktatury Mahmuda Ahmedineżada. Innymi słowy: zrozumienie istoty konfliktu jest błędne, a dziennikarze i różnej maści komentatorzy kłamią w żywe oczy lub wykazują się straszliwą ignorancją. Terium non datur.

Do 11/9  nie interesowałem się terroryzmem islamskim. Powiem szczerze: mało mnie to obchodziło. Lecz trudno nie zgodzić się z Marksem, mówiącym, iż “byt określa świadomość”, czyli “punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Tak więc po przeniesieniu życia na wyspy obchodzi mnie to bardzo! Szarość dnia codziennego najskuteczniej leczy chore wizje europejskich komisarzy. Zdaję sobie sprawę, że to co mam tu do powiedzenia ściągnie na mnie dużo gromów. Nie pierwszy i nie ostatni raz. I specjalnie się tym nie przejmuję. Dlatego najpierw rzućcie okiem proszę  na fragment (początkowy) tekstu Pawła Paliwody (”Gazeta Polska”, “Nowe Państwo”), pt. “Izrael dopuścił się zbrodni wojennych”. Jest on bardzo reprezentatywny dla postrzegania problemu w Polsce:

“Ostatnimi czasy pojawiła się wśród prawicowców idiotyczna moda, żeby podlizywać się Izraelowi i mienić jego ideowymi stronnikami. Ma to jakoby zapobiec rozszerzaniu się islamskiego fundamentalizmu i „wojny cywilizacji”. Oczywiście żadnej wojny cywilizacji Zachodu z islamem nie ma. Jest to wytwór propagandy, która dysponuje potężnymi mediami w USA i w Polsce. To próba wciągnięcia całego Zachodu w brutalne porachunki Żydów z islamem – Żydów wspieranych przez USA, gdzie lobby żydowskie odgrywa ogromną rolę (większość Amerykanów do dziś nie może pojąć, dlaczego nastąpił atak 11 września; „bo biedni i ciemni Arabowie nas nie lubią za pracowitość i bogactwo” – tak myślą).”

Gdy przeczytałem te słowa krzyknąłem niecenzuralnie i napisałem krótki komentarz pod tekstem, który ukazał się między innymi na Blogmedia24:“‘Oczywiście żadnej wojny cywilizacji Zachodu z islamem nie ma’ – doprawdy trudno dyskutowac z takim zdaniem. Chyba żyjemy na innych planetach. Dlatego odpowiem krótko i niemerytorycznie (szkoda czasu): To jest kłamstwo! I rodzi się tutaj pytanie: czy teza ta jest głoszona ze zwykłej niewiedzy, czy też jest klasycznym, cynicznym rżnięciem głupa!” Teraz mam trochę więcej czasu, więc odpowiem dłużej i merytorycznie. Lecz zanim przytoczę argumenty, które ośmieszą paliwodowe łgarstwa, narysuję tło do tego obrazu. I jeszcze jedno: dla ścisłości muszę dodać, że tekst Pawła Paliwody posłużył mi tylko jako pretekst do porachunków z głosicielami fałszywych tez, odnoszących się do tzw. islamizacji Starego Kontynentu, więc piję nie tylko do niego, a do wszystkich, którzy podobne brednie wygadują i cieszą się jak dzieci, gdy tylko pojawi się “ktoś”, kto tłucze dupsko Izraelitom, nierozumiejąc, że jak ten “ktoś” skopie dupsko Izraelowi, to potem przyjdzie po nas. Kto taki? Oriana Fallaci mówiła, że to Bestia… Cierpliwie czytajcie i słuchajcie.

Pomiędzy pierwszym akapitem tekstu Paliwody, a jego zakończeniem rozpościera się opis żydowskiego bestialstwa popełnianego na Palestyńczykach. Wszystko to w celu udowodnienia tezy zawartej w tytule – Izrael dopuścił się zbrodni wojennych. Nie mam najmniejszego zamiaru dyskutować w tej kwestii z autorem. To że Izrael, mówiąc kolokwialnie, ma wiele brudu za uszami jest oczywiste. I przyklasnąłbym Panu Paliwodzie, gdyby kontekst był inny. Problem w tym, że dziennikarz we wstępie postawił z gruntu fałszywą tezę. Używając argumentów o bliskowschodniej żydowskiej brutalności, próbuje się udowodnić zdanie o nieistnieniu wojny cywilizacji, że jest to “twór propagandowy”. Mało tego: to Żydzi wciągają nas w konflikt z Islamem! Czyli żadnej wojny cywilizacji nie ma, bo Żydzi to mordercy? Czy może jej nie z zupełnie innych powodów? Brak słów. Jak chce się kogoś uderzyć, to kij się znajdzie zawsze… Tylko po co? W tym wypadku kij bije także w nas, ale o tym za chwilę. I do tego wszystkiego autor wplata zdanie o “prawicowej idiotycznej modzie” i o “podlizywaniu się Izraelowi”. Mam rozumieć, że Pan Paliwoda odważnie nie podlizuje się Izraelowi, obnażając jego grzeszki i jednocześnie nie przeszkadza mu negowanie wojny cywilizacyjnej pomiędzy Zachodem a Islamem? Odnoszę wrażenie, iż ktoś bardzo upodobnił się do Ahmedineżada, który neguje holokaust! Autor kończy swój tekst taką frazą:“współczucie dla Palestyńczyków nie jest przejawem lewactwa, lecz zwykłym ludzkim odruchem”. Proszę nie stosować szantażu emocjonalnego, Panie Paliwoda! Szczere współczucie jest apolityczne i zarezerwowane dla ofiar, a nie katów!

A teraz argumenty obalające tezę o nieistnieniu wojny cywilizacji. Dwa cytaty. Jeden muzułmański, a drugi niemuzułmański. 8 lipca 2005 na łamach londyńskiego “The Muslim Weekly” Abid Ullah Jan napisał:

“Muslims should strive to gain political and military power over non-Muslims, that warfare is obligatory for all Muslims, and that the Islamic state, Islam and Sharia should be established throughout the world. All is supported with quotations from the Qur’an” – “Muzułmanie powinni walczyć o zdobycie politycznej i militarnej przewagi nad niemuzułmanami, dlatego wojna jest koniecznością każdego Muzułmanina, tak by państwo Islamskie oparte o prawo Szariatu zapanowało nad światem. Wszystko to ma swoje źródło w cytatach z Koranu” – dla porządku przypomnę, że słowa te ujrzały światło dzienne w dzień po londyńskich zamachach. A jeżeli ktoś sądzi, że to głos odosobiony, samotny, ekstremalnie fundamenalistyczny, to ja serdecznie pozdrawiam. Podobnych wypowiedzi można przytoczyć tysiące! To jak to jest Panie Paliwoda? Co tu jest wytworem porpagandy?

Drugi cytat. Też z roku 2005. Rosyjski pisarz Wasilij Aksionow powiedział:

“Tak, wojnę wypowiedziała nam inna cywilizacja. Albo inna grupa etniczna, nie chodzi o nazwę. Ta grupa przeżywa okres pomieszania zmysłów, no więc mamy światową rewolucję islamską. Arabska populacja zorganizowana jako rój, chce się wydostać poza ramy roju. I chce szerzyć swe idee ogniem i żelazem (…) To straszny konflikt, grożący unicestwieniem naszej judeochrześcijańskiej kultury i cywilizacji. Oni chcą nam narzucić zasady arabskiego średniowiecza. Powstrzymaliśmy się od rozpętania wojny atomowej, lecz czy uda nam się przeciwstawić tym samobójczym bachanaliom? (…) Nie mogę pozbyć się myśli, że wszystko zakończy się totalną klęską. Oni na razie nie mają globalnej siły – globalna siła występuje przeciwko nim. Lecz jeśli dostaną w swoje ręce broń masowej zagłady, to cześć pieśni” – i znów: wypowiedzi tak samo lub podobnie brzmiących możemy mnożyć prawie bez końca. To ja się pytam Pana Paliwody i innych: jaki jest powód robienia ludziom wody z mózgów?

Teraz proszę Was byście posłuchali prof. Wolniewicza. Kliknijcie na poniższy link i posłuchajcie. Tego Wolniewicza, który jako ateista walczy niczym lew o dobre imię chrześcijaństwa (i to lepiej niż sami chrześcijanie). Tego profesora Wolniewicza, który wielokrotnie słusznie piętnuje Żydów polakożerców. Takich co to od Australii przez Stany Zjednoczone aż do Kanady (po całym świecie) rozpowiadają fałszywe kalumnie na temat Polaków. Tego profesora Wolniewicza, który grzmi na żydowskich oprychów typu Bidermana, Verstandinga czy Grossa, wrednych paszkwilantów co zarzucają Polakom udział w zagładzie Żydów podczas II Wojny Światowej, Armię Krajową określają jako “antyżydowską bandę oprawców” i nagminnie używają sformułowań “polskie obozy zagłady”. Wreszcie posłuchajcie tego profesora Bogusława Wolniewicza, który tak chętnie jest cytowany przez różnych baranów użalających się nad losem Palestyńczyków, a czerpiących radość gróźb prezydenta Iranu pod adresem państwa Izrael. I zwróćcie uwagę na jego słowa: “Bronić! Bez względu na cenę!!!”

http://www.youtube.com/watch?v=UXWbBpyGLEs&feature=related

A jeżeli nie posłuchacie Wolniewicza, przygotujcie się na wiecej takich historii, które stały się udziałem Theo van Gogha i Pima Fortuyna. Zakładam, że wiekszość Czytelników zna te nazwiska, ale dla porządku i tak przypomnę. Pim Fortuyn był politykiem. Prawicowym politykiem, który kwestionował chojność swego kraju w stosunku do islamskich imigrantów. Określał się mianem nacjonalisty, ale podkreślał, że w jego poglądach nie chodzi o rasę tylko o przynależność kulturową. Przynależność do cywilizacji Judeochrześcijańskiej! 6 maja 2002 roku został zastrzelony przez lewicowego aktywistę Volkerta van der Graafa, tylko dlatego, że optował za ograniczeniem praw islamskiej nawałnicy w jego własnym kraju. A Theo van Gogh był holenderskim reżyserem filmowym. Był. Nakręcił obraz pt. “Podporządkowanie”. Opowiada on o muzułamnce zakatowanej przez muzułmanów. Jej jedyną winą był… gwałt dokonany na niej samej! Gwałtu dokonał jej brat… Na marginesie: takie i podobne historie są ponurą rzeczywistością we wszystkich krajach muzułmańskich, a coraz częściej zdarzają się w Europie (choćby w Wielkiej Brytanii). Wracając do van Gogha: 2 listopada 2004 roku reżyser jechał rowerem do pracy. Nie dojechał, gdyż Mohamed Bouyeri poderżnął mu gardło i wbił w pierś nóż! Zostawił list. Nóż posłużył bandycie jako pinezka lub szpilka, którymi można przyczepić do korkowej tablicy jakąś informację. Zaczynał się tak: “W imię Boga jedynego, miłosiernego odkupiciela …”Wniosek? Moi drodzy, wniosek wyciągnijcie sobie sami.

Nie jestem żadnym “członkiem”. Sam, pod nikogo nie podczepiony, bez zobowiązań, układów, itd. W biegu. To co piszę nie jest warunkowane żadnymi redakcyjnymi więzami-liniami i partyjnymi statutami. Mówię i piszę to co widzę i czuję. Przez wiele lat przyzwyczaiłem się do fałszywych, gołosłownych oskarżeń o rasizm, antysemityzm, homofobię, nacjonalizm, ksenofobię i inne wyimaginowane zboczenia. A dziś daję wrogom oręż w walce z moim oszołomstwem: cytat oddający mój (i nie tylko mój) nastrój. Gdy patrzę na postępującą islamizację Europy i eksterminację cywilizacji, której zawdzięczam wszystko – system wartości, wiarę, kulturę, a ściślej literaturę, architekturę, rzeźbę  czy inną sztukę – chce mi się wyć słowami Iwana Sirko, hetmana koszowego Siczy Zaporoskiej, który w liście do sułtana Mehmeda IV pisał:

“Ty świński ryju, kobyla srako, wściekły psie, niechrzczony łbie parszywy, szczurza twoja mać…”

Nie liczę na zrozumienie. Jestem raczej przygotowany na rozszarpanie. Lecz zanim mnie ocenicie pamiętajcie o dosyć prostej alternatywie, którą sformułował zaraz po 11/9 Waldemar Łysiak: “A lub A. Anihilacja terroryzmu lub Apokalipsa fundowana światu przez terroryzm notorycznie.” Powodzenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka