nurniflowenola nurniflowenola
308
BLOG

Kolejna odsłona "Rysia"

nurniflowenola nurniflowenola Polityka Obserwuj notkę 3

"Kanciarz to kanciarz.jednoreki bandyta

W szczerości intencji kanciarza jest coś zdrowego.

Lecz każdy gość, który udając, że pilnuje prawa

wykorzystuje swą władzę dla kradzieży jest wredną żmiją.

Najgorszym gatunkiem tej zgnilizny jest polityk.

Może ci poświęcić bardzo mało swego czasu, bo większą jego część

spędza na maskowaniu się i zacieraniu śladów,

żeby nikt nie wiedział jakim jest złodziejem"

Al Capone

 

    

     Przeglądając swojego macierzystego bloga natrafiłem na tekst, który z jakiegoś powodu uniknął publikacji na S24. I choć na ten temat spłodzono tysiące notek, postanowiłem go umieścić także w tym miejscu. Oto poniewczasie wrzucam moje "trzy grosze" do przesławnego "jednorękiego bandyty"... 

     Powyższy tytuł może być mylący, więc wyjaśniam, że nie chodzi mi o filmografię Barei. Imię Ryszard znów stało się ostanio bardzo popularne. A wszystko to za sprawą Ryszarda Sobiesiaka, dla zabawy zwanego “biznesmenem”, który nieświadomie użyczył swego głosu oficerom CBA pracującym nad przedstawieniem pt. “Afera Hazardowa”. Sama ta informacja nie byłaby czymś nadzwyczjnym (takich newsów jest na pęczki), gdyby nie fakt, iż ten pan był wcześniej skazany za korupcję prawomocnym wyrokiem sądu. Ale nawet to nie uczyniłoby go tak popularnym, wszak takich “biznesmenów” są w Polsce tuziny. Czynnikiem decydującym okazała się jego znajomość z Grzegorzem Schetyną. Zresztą nie tylko ze Schetyną. Toć Chlebowski to też swój chłop! Który to już z kolei taki Rysiek, co ma dojścia, wie z kim zagadać? Lecz nie on jest “bohaterem mojego romansu”. Był Mieciu (Wachowski – “Kto nie z Mieciem, tego zmieciem”), był Lew (Rywin – “Wiesz Adaś, to taki koszerny interes”) i jestem absolutnie pewien, że będzie Grześ, Staszek, Wiesiu, czy inny menel udający porządnego obywatela, a który ma lepkie łapki i brak jakichkolwiek hamulców… Dlatego moim bohaterem jesteś Ty, Czytelniku. Bowiem dzięki Tobie mój kraj toczy rak korupcji. To Ty wybrałeś takich ministrów, posłów i senatorów. To Ty dałeś zielone światło wszystkim tym, którzy lubią “kręcić lody”!

     Powiem szczerze: nie chciałem o tym pisać, gdyż kosztuje mnie to sporo nerwów. Lecz czara goryczy przelała się z chwilą przeczytania jednego tekstu, który ukazał się parę dni po ujawnieniu przez CBA tzw. “afery hazardowej”. Mianowicie przeczytałem, że PO ma 50% poparcia! Trafił mnie wtedy przysłowiowy szlag! Pomijam fakt, że wszystkie sondaże w prywiślańskim kraju można o kant dupy potłuc, bowiem wszystkie te “sondażownie”, “ośrodki badania opinii publicznej”, czy jak je tam zwał, to czerwona mafia. Szczegółowo tą sprawę opisał parę lat temu Piotr Lisiewicz. To osobny kryminał. Ale nawet jeżeli sondaż jest “podrasowany”, to i tak PO ma olbrzymie poparcie. Więc tu pragnę zapytać szanownych rodaków: powariowaliście do reszty? Dwóch ministrów polskiego rządu utrzymuje regularne kontakty z przestępcami, szef największego klubu parlamentarnego takoż, pan plemiel po raz kolejny łamie prawo, usuwając Kamińskiego z CBA (konkretnie łamie przepisy ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym), a po Polakach spływa to jak woda po (nomen omen) kaczce?!

     Teoretycznie prywatne znajomości ministra czy też przewodniczącego PO są ich prywatną sprawą. Teoretycznie… Więc załóżmy, że minister w rządzie JKM, na którego czele stoi Gordon Brown, utrzymuje kontakty z przestępcą. Czy wszyscy wobrażają sobie taką sytuację? Jak tak, to proszę mi powiedzieć co stałoby się z takim ministrem, premierem i całym rządem? Co stałoby się z partią, którą reprezentują? Jak zareagowaliby Brytyjczycy? Jak zachowałby się sam Brown? Czy wyrzuciłby na zbity pysk urzędnika państwowego, który poprawnie wykonuje swoje obowiązki, ale wyniki jego pracy są dla premiera niekorzystne? Lubię zmuszać Czytelników do myślenia, więc pozostawię te pytania bez odpowiedzi. Mogę za to Państwu odpowiedzieć, co stanie się w Polsce: nic. Bo Polska, jak ją zwą niektórzy komentatorzy, to swoisty ubekistan, republika bananowa! I nie tylko politycy są temu winni. I proszę, błagam wręcz, nie opowiadajcie mi głupot pt. “A ten PiS to, ci Kaczyńscy tamto”. Mam to dobrze przećwiczone. Tak reaguje dziecko w przedszkolu. Nie, nawet dzieci w piaskownicy używają sensowniejszych argumentów! No bo co to ma wszystko do rzeczy? Bronienie swoich wyborów w taki sposób jest zwyczajnie głupie. “Głosowałem na PO, bo ten PiS panie… i tu leci litania do Matki Boskiej Usprawiedliwiającej. Poza tym nikt nie lubi przyznawac się do swoich błędów, no nie? Przez dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości, dzień w dzień można było usłyszeć, że “państwo policyjne”, że “faszyzm”, że J. Kaczyński mieszka z matką, nie ma własnego konta, pedał, lubi koty, a L. Kaczyński ma brzydką żonę, niski, nie potrafi się wysłowić, itd, itp. Dwa lata nagonki zrobiły swoje. I dzisiaj obywatele czerpiący “wiedzę” z tefaenowskich “faktów”, polsatowskich “informacji”, czy “Gaduły Wyrodnej” popierają Partię Oszustów! Nawet nie chce mi się tłumaczyć, gdzie mogą mi skoczyć wszyscy używający takich argumentów… Dla porządku przypomnę jeden dziennikarski cymesik z okresu szalejącego faszyzmu, poprzedzającego okres cudów i miłości: debata między Kaczyńskim i Tuskiem, pierwsze pytanie osoby prowadzącej (bez nazwisk – nie reklamuję idiotów) jest skierowane do Kaczyńskiego (cytuje z pamięci, ale sensu to nie wypacza): “Dlaczego Pan nie lubi Donalda Tuska?”. Drugie pytanie (do Tuska): “Jak Pan myśli, dlaczego Jarosław Kaczyński Pana nie lubi?” (sic!). Pozdrawiam serdecznie…

     Dla jasności: nigdy nie głosowałem na PiS. Mało tego, może zaskoczę Czytelników, ale raz w życiu głosowałem na PO! Tak, byłem wtedy członkiem Unii Polityki Realnej (już nie jestem, ale to temat na inną historię i może kiedyś o tym napiszę) i osobiście przyczyniłem się do zawiązania sojuszu z PO i wystawienia wspólnych list w wyborach do parlamentu. A potem PO wykonała poprawną politycznie pozycję seksualną, to znaczy wydymała UPR metodą anal od tyłu. Czar prysł. Kolejnym krokiem było pozbycie się Płażyńskiego, Olechowski (TW “Must”) sam odszedł i został… Tusk. Czyli KLD-bis. Pamiętacie jaką ksywkę mięli politycy Kongresu na początku lat 90? Tak jest: aferałowie! A kto pamięta co Tusk wygadywał o Polsce, Polakach i patriotyźmie pod koniec lat 80.? Kto pamięta słynną scenę z filmu dokumentalnego Zalewskiego “Nocna zmiana”, gdzie Tusk siedzi obok Wałęsy i Pawlaka, radząc co zrobić, by wypieprzyć “oszołomów” Olszewskiego? No more comments

     “Tuscu i Schetynescu skończą jak Ceausescu” – te słowa Piotra Lisiewicza miałyby jakiś sens, gdyby w Polsce rządził Napoleon Bonaparte, mający podwładnych w typie marszałka Davouta. A tak są li tylko udanym żartem. Nie te czasy… Lecz ciągle mam nadzieję, bo pod powyższym cytatem Ala Capone podpisuję się tylko jedną ręką. Głęboko wierzę, że są politycy, którzy są uczciwi, dbają o polską rację stanu i nie wycierają sobie gąb pustymi frazesami. Sęk w tym, że nie za bardzo więrzę w polskiego wyborcę... “Ty jesteś kutas” – mówi Schetyna do Sobiesiaka – “zawsze na ostatnią chwilę”! Mam nadzieję, że to nie jest ostatnia chwila dla Polski i że wytrzymałość wystawiona na próbę, choć jest giętka jak palikotowy sztuczny fiut, w końcu pęknie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka